Znienawidzone słowo „wojna” zostało wypowiedziane przez Anglię jako zrealizowanie jej gwarancji i wyraz niezłomnej chęci obrony Polski, a tym samym obrony wolności Europy. [...]
Przez 54 godziny Polska stała sama u wrót cywilizacji, broniąc nas i wszystkich wolnych narodów, wszystkiego, co jest nam drogie. Stała z bezprzykładną dzielnością, z epickim heroizmem, nim chwiejni przyjaciele przyszli jej z pomocą. Pozdrawiamy Polskę jako towarzysza, którego nie opuścimy. [...] W tej tytanicznej walce, bez precedensu w historii świata, hitleryzm musi być ostatecznie zniszczony.
Londyn, 3 września
Maria Turlejska, Prawdy i fikcje. Wrzesień 1939 – grudzień 1941, Warszawa 1966.
O godzinie 12.00 nadeszła wiadomość, która przyprawiła nas o szał radości. Anglia wypowiedziała wojnę Niemcom. Spiker drżącym ze wzruszenia głosem wołał na cały świat tę radosną nowinę, a my samochodem transmisyjnym pojechaliśmy natychmiast na Nowy Świat pod ambasadę brytyjską. Na wiadomość o przystąpieniu Anglii do wojny — kto żyw pędził pod ambasadę. Kiedy przybyliśmy na miejsce, już było tam kilka tysięcy ludzi i wciąż przybywali nowi. [...] Mało kto znał hymn brytyjski, więc ludzie śpiewali: „Jeszcze Polska...”, Warszawiankę — i wołali, ile sił w piersi: „Niech żyje Anglia!”.
[...] Tłum oszalał po prostu — ludzie krzyczeli bezładnie, ściskali się, rzucali się sobie na szyję. [...]
Ktoś krzyknął: „Śmierć najeźdźcom” — tłum podchwycił to i w kilka sekund z tysięcy piersi zerwał się podobny do grzmotu krzyk. Wołałem do mikrofonu: „Halo, halo, tu Warszawa — niech słucha cała Polska, niech słucha cała Europa, niech słucha cały świat. Gniew ludu polskiego jest straszny”. — Odpowiedział mi nowy krzyk tłumów.
Warszawa, 3 września
Józef Małgorzewski, zbiór rękopisów BN, sygn. akc. 10600.
Jadąc do ambasady brytyjskiej na Nowym Świecie, trzeba było przepychać się krok za krokiem przez nieprzebrane tłumy ludności walącej w tym samym kierunku. Znaczny odsetek mieszkańców Nalewek [Żydów], biorących udział w tym pochodzie, dodawał kolorytu i wesołej ekscytacji. Minister [Beck] był przedmiotem niekończących się owacji i radosnych okrzyków. [...]
Ambasador oczekiwał ministra przy wejściu, w otoczeniu wszystkich współpracowników. [...] Podczas gdy Beck rozmawiał z [Howardem] Kennardem, omawialiśmy z Anglikami przebieg wojny, a Hankey wyraził więcej niż przypuszczenie, bo chyba pewność, że dziś jeszcze RAF zacznie naloty na Niemcy, „In the first place the Ruhr” [W pierwszej kolejności Zagłębie Ruhry]. „Oby, oby” — powiedział Beck, gdy mu potem o tym wspomniałem.
Warszawa, 3 września
Paweł Starzeński, Trzy lata z Beckiem, Warszawa 1991.
Jak i uprzednio, nie należy atakować Francji. Podobnie nie należy reagować na znamienną okoliczność, że na froncie niemiecko-francuskim nie padł dotąd żaden strzał, mimo iż komunikat francuski głosi, że działania wojenne na wodzie, lądzie i w powietrzu już się rozpoczęły. [...]
W informacjach o Francji należy szczególnie podkreślać, że naród francuski wplątany został w wojnę przez Anglię.
Berlin, 5 września
Prawo międzynarodowe i historia dyplomatyczna. Wybór dokumentów, oprac. Ludwik Gelberg, t. 2, Warszawa 1958.
Cała ludność Wielkiej Brytanii z głębokim podziwem śledzi bohaterską walkę prowadzoną przez siły polskie przeciw napastnikowi, który wtargnął na polskie ziemie.
Wielka Brytania i Francja przystąpiły do wojny z niezłomną decyzją i wolą przyjścia Polsce z pomocą wszystkimi swoimi siłami w tej walce przeciw agresorowi. Utrwala ich w tym świadomość, że walczą o sprawy, które są ważniejsze od interesów państwowych, bo idzie o honor i sprawiedliwość świata.
Ci, którzy chwycili za broń, aby walczyć o te wartości, mają pewność, że w końcu odniosą zwycięstwo.
Londyn, 7 września
„Ilustrowany Kurier Codzienny” nr 247, z 9 września 1939.
W okolicach Salmbacher Passage panował ożywiony ruch, gdyż właśnie wydawano piwo. [...] Francuzi chętnie się nim raczyli. [...] Pod Scheibenhardt prowadzono poważne rozmowy z żandarmerią przerzuconą z głębi Francji, które odbywały się w koleżeńskiej formie (przy piwie i papierosach).
Alzacja, granica niemiecko-francuska, 7 września
Janusz Piekałkiewicz, Cel Paryż. Kampania 1939–1940, przeł. Paweł Seydak, Warszawa 2008.
Na Zachodzie głucha cisza, o tyle razy omawianej pomocy lotniczej ani słychu. Szembek [wiceminister spraw zagranicznych] polecił mi, bym odszukał Hankeya z ambasady brytyjskiej i w rozmowie z nim nie szczędził go na temat wykonywania przez nich sojuszu. Wykonałem to zlecenie ściśle według otrzymanych instrukcji, mimo że Hankeya znałem od lat i żyłem z nim w przyjaźni. Spytałem go, gdzie jest ich pomoc, określona w sojuszu jako „with all their forces in power”. [...] Zapytałem o pomoc lotniczą. Hankey trochę się bronił, mówiąc, że zaraz w pierwszych dniach wojny lotniska w Polsce zostały zniszczone i nie można było na nich lądować. „No dobrze, więc dlaczego nie atakujecie na zachodzie?” Kłopotliwe milczenie i smutny niepokój w jego oczach. Jasne było, że rozmowa ta nie miała już żadnego praktycznego znaczenia.
Krzemieniec, 10 września
Paweł Starzeński, Trzy lata z Beckiem, Warszawa 1991.
W dalszym ciągu skłonny jestem twierdzić, że nie powinniśmy przejmować inicjatywy w bombardowaniu, z wyjątkiem strefy działania wojsk francuskich, którym zobowiązani jesteśmy udzielić pomocy. W naszym interesie leży, byśmy prowadzili tę wojnę zgodnie z humanitarnymi zasadami i raczej naśladowali Niemców, niż wyprzedzali ich — w moim zdaniem nieuniknionej — eskalacji okrucieństwa i przemocy.
Londyn, 10 września
Winston Churchill, Druga wojna światowa, t. 1, ks. 2, przeł. Krzysztof Filip Rudolf, Gdańsk 1995.
Rodacy! Zawiadamiam was, że na mocy układu, który podpisałem wczoraj w imieniu Rządu Rzeczpospolitej z Rządem Francuskim, zostanie utworzona w sojuszniczej Francji wielka jednostka wojska polskiego. Żołnierze tej jednostki bić się będą pod polskimi sztandarami i słuchać będą polskiej komendy. Braterstwo pracy zawarte przez was na gościnnej ziemi francuskiej z jej dzielnym ludem potwierdzone zostanie raz jeszcze tradycyjnym w historii naszych państw braterstwem broni.
Paryż, 10 września
Juliusz Łukasiewicz, Dyplomata w Paryżu. 1936–1939, Warszawa 1995.
Proszę oświadczyć, że wzburzona ludność cywilna, która poniosła olbrzymie straty w rannych i zabitych, publicznie oskarża Anglię i Francję o niedotrzymanie zobowiązań, rozumując słusznie, że poważniejsze zaangażowanie lotnictwa aliantów, choćby na obiekty wojskowe i przemysłu wojennego, zmusiłoby Niemców do wycofania gros lotnictwa z Polski. Stan moralny naszych wojsk jest dobry. Walki zacięte trwają mimo przewagi liczebnej nieprzyjaciela. Wszyscy znający sprawę twierdzą, że jedynie bezczynność lotnictwa sprzymierzonego, obok powolności francuskiej akcji na lądzie, powoduje dla nas sytuację groźną, wynikającą z utraty zbyt wielkiego terytorium i zniszczenia naszego przemysłu wojennego.
Krzemieniec, 12 września
Juliusz Łukasiewicz, Dyplomata w Paryżu. 1936–1939, Warszawa 1995.
Premier [Neville] Chamberlain oświadcza, iż rząd brytyjski również uważa, że z materialnego punktu widzenia nie można nic uczynić dla ocalenia Polski. [...] Z punktu widzenia lotnictwa, ponieważ Niemcy pozostawiły nas w spokoju, należy zachować takie samo stanowisko. [...] P. Chamberlain określa możliwości transportowe między Rumunią a Polską jako bardzo nikłe. [...] Sojusznicy nie mogą nic uczynić, by przeszkodzić inwazji Polski.
Abbeville, 12 września
Henryk Batkowski, Zachód wobec granic Polski 1929–1940. Niektóre fakty mniej znane, Łódź 1995.